Wypadanie sezonowe włosów – dlaczego włosy wypadają zimą?
Wypadanie sezonowe włosów
Zmiany pór roku mało komu służą, poza wiosenno-letnim przejściem 😉 Po lecie nadchodzi jesień – chłodniej, dni krótsze, wietrznie, wilgotno. Meteopaci cierpią bóle głowy, bóle stawów czy kości. Obniża się nam nastrój, z racji krótszego czasu oddziaływania promieni słonecznych. Dodatkowo cera nabiera ziemistego koloru, a włosy zaczynają wypadać. Wychodzimy o świcie i wracamy o zmierzchu. Zima to czas bardzo niskich temperatur, wzrostu tęsknoty za przeminiętym latem, zaś to wszystko okraszone oblodzonymi drogami, chodnikami i stresem, aby tylko nogi nie skręcić. Wstajemy, gdy jest ciemno i wychodzimy z pracy, gdy już zmrok zapadnie.
Zmiana czasu dokłada kłopotów biologicznych niektórym z nas. Zmieniamy tryb żywienia. Obsesyjnie myślimy o misce żurku zamiast o naturalnych, chrupkich warzywach polanych świeżym sokiem z limonki. Proces wypadania włosów nasila się. Nadchodząca wiosna zaczyna napawać optymizmem, zmienia się zapach ziemi. Nabieramy psychicznej energii. Niestety, jeżeli zimową porą odpuściliśmy sobie witaminki to mamy już poważne braki na głowie. Jednakże pojawia się lato. Wraca silne słońce, nadzieja optymizm. Talerze serwują więcej naturalnych witaminek. Jakoś to będzie. W sumie wypada już mniej tych włosów. Do kolejnej jesieni.
Kto tego doświadczył?
Zima to taka pora roku, podczas której w sposób szczególny powinno się dbać o włosy, o skórę głowy oraz o końcówki jednocześnie. Pamiętajmy, że czapki bywają niezbędne, ale rzutują na jakość łodyg włosa oraz na krnąbrność skóry głowy. Każdy z nas ( zwłaszcza właściciele długich włosów ) powinien wypracować tzw. urodową rutynę około zimową. W jej skład zaliczamy stosowanie szamponów delikatnym składem, peelingowanie skóry głowy, utrzymywanie substancji odżywczych poprzez podaż naskórną, rozgrzewanie mikrokrążenia , równowagę PEH, olejowanie łodyg a ponadto zabezpieczanie końcówek przed: mrozem, suszarką czy prostownicą i unikanie wilgotnych włosów do łóżka!
Należy jej przestrzegać, być systematycznym, regularnie brać witaminy/kontrolować styl żywego żywienia, powinniśmy pijać ziółka odpornościowe a przy okazji sięgać po skrzyp, pokrzywę czy drożdże. Profilaktycznie zachęcam do intensywniejszej podaży witamin i aminokwasów typowo włosowych ze źródeł naturalnego żywienia. Chemie uzupełniajmy po zbadaniu wskaźników krwi, nie trujmy się bez wskazań.
Co niszczy najbardziej włosy porą zimową:
- Temperatura : a dokładniej skoki z plusowej na minusową, wilgotność, szron. Temperatury ujemne potęgują zmniejszenie pracy gruczołów łojowych a to z kolei wpływa na spadek ilości sebum na skórze głowy. W finale walczymy z brakiem naturalnej ochrony włosa. Mróz obkurcza i spowalnia mikrokrążenie, co z automatu przyśpiesza ubytek włosa.
- Zmiany nastroju / załamanie psychiki : tak, popadamy w melancholię, depresyjne nastroje, leniwe wieczory z książką. Ciemno, zimno, wietrznie – życie towarzyskie podupada. Jeżeli czujesz, że Twój nastrój, Twoje emocje szwankują – powinieneś odwiedzić specjalistę psychologa/psychiatrę. Nie ma nic cenniejszego jak równowaga emocjonalna. Ale to wszystko głównie nakręca spadek Wit D3 oraz Wit B12! Badajcie te wskaźniki surowicy krwi! Niski nastrój + wypadanie włosów, to standard przy niedoborach tych koleżanek.
- Rozchwiane hormony : z porą jesienno-zimową wiele kobiet doświadcza również zaburzeń miesiączkowania wynikających z braku równowagi hormonów. Pamiętajmy o profilaktyce ginekologicznej. Aczkolwiek nie zapominajmy o tarczycy: TSH, FT3, FT4, ATPO, ATG
- Stres : potęgowany szybkim zmierzchem , natłokiem zadań : dzieci w szkole, wzrostem wydatków pt.: zmiana opon w aucie, Nowy Rok = nowe opłaty ubezpieczeń, Prezenty, jakieś ferie dla dzieci – mnożą się stresogenne sytuacje. A gdzie codzienność? Stres potęguje wypadanie rozlane, ale może zwiastować również epizody łysienia plackowatego!
- Dieta : tak na szybko, aż korci napisać, że po przemarznięciu myślimy o misce gorącego rosołu czy zupy serowej a nie o fit sałatkach 😉. Zamiast soków ze świeżych owoców czy warzyw serwujemy rozgrzewające herbatki. Reasumując po prostu za mało dbamy o podaż witamin, aminokwasów a także mikro i makro elementów, gdzie w sklepach wcale nie tak łatwo o dostęp do dobrych jakościowo produktów.
Rady? Są jakiekolwiek rady?
Tak. Jedna podstawowa – jak nie czujesz się na siłach, to nie ogarniaj Sam/Sama. Są od tego specjaliści. Wydatki przekieruj na szampon jeden łagodny, bez chemii, a drugi na leczniczy wzmacniający włosy przy wypadaniu. Kolejno po prostu zrób wyniki krwi. Ostatecznie krok po kroku naprawiaj to, co zaczyna szwankować. Głowa do góry! Łysienia sezonowe da się naprawić 😉